Nie wiadomo tak naprawdę w tym wypadku, czy pierwsze jest jajko czy kura. Nie znam odpowiedzi. A pytanie nasuwa się co krok. W ciągu ostatnich kilku dni, co najmniej dwa razy.
Ostatnio rozmawiałam o tym z Panią Butikową w malutkim sklepiku z butami w Warszawie, gdzie znalazłam całkiem ciekawe czerwone kozaczki na płaskim obcasie. Pani Butikowa jest już ‘znienacka 45’ lub ‘znienacką’ (jak zaczęli mawiać moi znajomi), miała na sobie różowy t-shirt z długim rękawem i białą futrzaną kamizelkę. Wyglądała świetnie. Kiedy zobaczyła, że zawiesiłam się nad czerwonymi kozaczkami, zaczęła je zachwalać. Pani Butikowa ma wspaniały talent sprzedawcy, co miałam okazję już wcześniej zaobserwować. …ładne, czerwone – wyrwało się z piersi razem z ciężkim westchnieniem – … rzeczywiście takie nietypowe, prawda? wie pani, producenci wcale nie produkują kolorowych butów, tylko takie szaro-bure. No tak, a potem wszystkie kobiety na ulicy szaro-bure – powiedziała Pani Butikowa. ...A może nie produkują, bo nie chcemy kupować? dodałam. ...może ma pani rację…. kiedyś to jeszcze było widać na ulicy sporo białych kozaczków, a dzisiaj… I tak patrzyłyśmy dłuższą chwilę w ciszy na czerwone kozaczki jak na symbol ucisku współczesnej kobiety lub na symbol ziemi obiecanej.
Kółko się zamyka. Albo nie chcemy kupować, albo producentom nie opłaca się kupować więcej niż 3 rodzaje skóry w kolorach i odcieniach: czarnym, brązowym lub ewentualnie szarym. Pewnie nie, bo jeszcze do tego dochodzą warianty. Skóra naturalna, skóra ekologiczna, matowa, lakierowana, zamsz, nobuk itd. Sama nie wiem, ale gdy jestem na ulicy i patrzę pod nogi, coraz częściej widzę buty w różnych odcieniach czerwonego, więc chyba coś jest na rzeczy. Może nie do końca tak jest, że nie kupujemy. Bo co mamy kupić, skoro nie ma wyboru?
Pamiętam, że najpiękniejsze buty, jakie kupiłam, gdy byłam dwudziestką, to były czerwone, skórzane ciżemki za kostkę, kupione w Warszawie u szewca, który także produkował buty ( kiedyś tacy byli), a druga para była jaskrawożółta, sportowa, za kostkę kupiona w Berlinie. To se ne vrati! Ale dzisiaj chciałabym kupić czerwone super kozaczki lub kowbojki. Ale gdzie?
Druga okazja ostatnio gdy napatoczył się temat koloru ubrań, przy okazji spotkania z koleżanką, która przyszła w różowej sukience z materiału podobnego do dresowego, a w fasonie eleganckiej sukienki przy ciele. Nie mogłam od niej oderwać oczu w czasie spotkania. Okazało się, że koleżanka uszyła sobie tę sukienkę sama! Może to nas czeka? Powrót do krawcowych, u których będzie można zamówić sukienkę dokładnie w takim kolorze jaki nam się wymarzył.
Chodziłam trochę ostatnio po sklepach i jedyne miejsce, które było bardziej kolorowe, to sklep Benetton – super, że choć trochę jest koloru! I przyznaję, że to jedyny sklep na jaki udało mi się trafić, w którym jest cała kolorowa sekcja.
No więc jak sądzisz, dlaczego w sklepach jest na lekarstwo kolorowych ubrań?
ewosz napisał
Wczoraj przyszła do mnie koleżanka i przyniosła od swojej znajomej sprzedawczyni sklepowej trzy torby ciuchów na sprzedaż. Same szaro buro czarne, no ewentualnie w czarne grochy. Jedyna kolorowa rzecz to koralowa bluza ale ze sztucznego elastycznego – eee materiału. Kiedy spytałam a gdzie jakieś kolorowe, jesienne, pomarańczowe, rude, rdzawe i takie tam różnokolorowe ciuchy to zrobiła zdziwioną minę. No przecież, te się najlepiej sprzedają. Czyli wniosek, że kupujemy, albo jak ja, nie kupujemy, szaro-burasy bo modne? chodliwe? Bzdura jakaś. Jeżeli w taką pogodę jak teraz nie nałożę jakiegoś kolorowego ciucha to czuję się tak jak te ubrania-szarobura. Wystarczy mi takiej pogody na zewnątrz by poczuć się wtopiona w szarość. Żeby cieszyć się życiem i nadchodzącym zimowym czasem potrzeba mi energii i kopa kolorami. Więc, wiem wiem ,nie zaczyna się od więc. Więc nakładam wrzeszcząco żółty długi sweter i od razu mi lepiej. Czego i Wam życzę. Więcej słońca jesienią.
Ewa napisał
Czyli nie ma, bo nie kupujemy? Hmmm… Jak sądzisz dlaczego nie kupujemy?
Kiedyś znajomy robiący badania marketingowe na zlecenie producentów robił badania własnie dotyczące wyboru koloru ubrania i butów. Z wyników wniosek był taki, że najczęściej wybieramy buro-czarne z powodów tzw. praktycznych „bo się mniej brudzi” a raczej „nie widać brudu”…
ewosz napisał
Brudu, to jakaś paranoja… Myślę ,że to jest obawa przed wyróżnieniem się z szarej masy