Kupowanie „za pobraniem” jest dosyć popularne. Plusem jest to, że masz szansę zapłacić za przesyłkę, która jest na Ciebie zaadresowana, ale przy płaceniu skąd będziesz wiedzieć co jest w środku?
Kiedy zapytałam kilku znajomych dlaczego korzystają z tego wynalazku, odpowiedź brzmiała, że z przyzwyczajenia. Żadnych innych racjonalnych argumentów. Pozornie zakup za pobraniem wydaje się bezpieczny, ale tylko pozornie.
Mój syn kupił sprzęt muzyczny, a ponieważ człowieka nie znał, przeprowadził transakcję przez internetowy serwis aukcyjny i ustalili, że sprzęt zostanie wysłany Pocztą Polską za pobraniem, czyli zapłata przy odbiorze. Wydawałoby się, że wszystko zostało zaplanowane i jest pod kontrolą, bo dla pewności chciał obejrzeć sprzęt przy odbiorze zanim zapłaci. To chyba zrozumiałe, skoro kwota zakupu nie była w wysokości stówki.
I co? I nic. Planowanie planowaniem, a życie życiem. Nie wiesz gdzie zastawią na ciebie pułapkę. Pani za ladą pocztową stanowczo odmówiła wydania przesyłki do otwarcia i sprawdzenia. Powiedziała, że wyda, ale po zapłaceniu, bo usługa za pobraniem nie przewiduje możliwości sprawdzenia i odesłania niezgodnego towaru. Jak to. Ano tak to. Najpierw trzeba zapłacić, a dopiero potem pani przesyłkę wyda. I można oglądać.
Aby można było przesyłkę sprawdzić przed zapłaceniem, trzeba dokupić usługę sprawdzenia. Nawet gdyby chciał, to kupujący przy odbiorze nie może jej dokupić, a tylko sprzedający przy nadawaniu przesyłki. Absurd. Logiki w tym brakuje. Bo co mi po stwierdzeniu, że towar jest nie taki jaki chciałam kupić, po tym jak już zapłacę? Po kiego mi takie za pobraniem?
#zapobraniem #pocztapolska
Skomentuj, Twoja opinia ma znaczenie :)